Drugi dzień lagrów rozpoczęty z
kolejna złudną nadzieja na wyspanie się. Niestety, od przylotu do
Kazachstanu nie było ani jednego dnia, w którym można by choć
ciut-ciut (ros.) spłacić kumulujący się kredyt senny. Ów
dług odpowiedzialny jest za mój światło- i dźwięku-wstret, a
przede wszystkim za brak koncentracji, który skutkuje rożnymi, na
pozór błahymi błędami, takimi jak wylanie zupy z garnka, czy
odkręceniem kurku z gazem bez jakiejkolwiek świadomości tego.
Pomimo powyższych problemów oraz
innych przeszkód (np. komplikacje z dostępem do wody) dzień mija
bardzo owocnie. Już pod początku czas spędzany z dziećmi jest
bardzo intensywny. Wypełniały go tance, śpiewy, animacje, prace w
grupach i gry.
Po podsumowaniu dnia wzięliśmy się
za dokończenie kilku rzeczy w przedszkolu: przymocowanie polki i
szyny na zasłonę, podłączenie okapu oraz inne drobiazgi
wykończeniowe.
Wieczorem pojechaliśmy jeszcze na mecz
Astana vs. CFR, gdyż dostaliśmy bilety od pomocnika drużyny
gospodarzy.
Wracając dostaliśmy zaproszenie od
zaprzyjaźnionej rodziny na Chai (herbatę), więc i tutaj
skorzystaliśmy z zaproszenia – bardzo miły, choć krotki czas.
P.S. Każdy dzień spędzony z Ojcem
Franciszkaninem OFMConv, który nas gości i organizuje lagry, upewnia mnie jak bardzo Bóg uzdalnia powołanych :)
Dobra, to seria pytań :D Któż to wczoraj pisał? Co za Ojciec Franciszkanin Was gości? Jakie barwno-kazachskie koszulki macie? Korzystajcie z tego pięknego (a jakże intensywnego) czasu! + Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńCześć Luizo!
UsuńPisał Mateusz ;) Gości nas Ojciec Micha - boży franciszkanin konwentualny, z pochodzenia Słoweniec.Chusty są tak barwne, że Anna-Maria zdecydowała się na razie tylko na nie!
Dziękujemy, pozdrowienia dla Ukrainy :D +