sobota, 13 lipca 2019

(Nie) kolorowa rzeczywistość w Kazachstanie

Jeżeli chodzi o nas, to dzisiaj oficjalnie zakończyliśmy lagry. Dzieci były z rodzicami i odebrały wszystkie swoje prace, które zrobiły przez ostatni tydzień. Przez to, że już nie było animacji, ani gier, mieliśmy luźniejszy dzień i udaliśmy się zjeść "pożegnalną" kolację z siostrą Karoliną i tutejszymi animatorami, którzy z nami współpracowali podczas lagrów.

Chciałbym w tym poście również poruszyć temat rzeczywistości którą tutaj zastaliśmy. Mieszkaliśmy i działaliśmy w stolicy Kazachstanu - Nur-Sułtanie (dawniejsza Astana), a dokładniej na jego obrzeżach, gdzie są slumsy. Różnica między centrum, a przedmieściami jest ogromna i widoczna na pierwszy rzut oka. W centrum byliśmy kilka razy: raz żeby zwiedzić, innym razem po drodze, czy żeby coś załatwić. Architektura miasta robi ogromne wrażenie. Mnóstwo wieżowców i budynków, o przeróżnych kształtach i znaczeniach. Układ centrum jest przemyślany, głównie dlatego, że miasto jest bardzo młode i zainwestowano w nie mnóstwo pieniędzy.  Z drugiej strony przedmieścia, które ni jak się mają do centrum, a wręcz wydają się być jego przeciwieństwem. Wiele "domów" nie ma dostępu do wody i prądu, nie wspominając o innych wygodach. To właśnie tutaj mieszkają siostry szarytki i bracia franciszkanie OFMConv - pomagają ludziom z okolicy sprawując sakramenty, wychowując młodzież, zapewniając bezpieczne miejsce zabaw dla dzieci, omadlajac tą ziemię, rozmawiając z poranionymi ludźmi z często pokręconymi życiorysami, odwiedzając rodziny i wykonując wiele innych działań, których nie da się wymienić; poprostu są w sercu tutejszego światka przynosząc Chrystusa. Nie jest to łatwe, gdyż rzeczywistość tutaj jest brutalna, a liczba katolików w Kazachstanie oscyluje na poziomie 2%. Ponieważ obraz często mówi więcej niż tysiąc słów, zapraszam do obejrzenia poniższych zdjęć.


























Pax et Bonum, mb

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz